niedziela, 15 kwietnia 2012

Rabat - Casablanca

W sobotni pogodny poranek zwiedzaliśmy Rabat motocyklami. Bez bagażu.
Kasbah, czyli twierdza, wzniesiona została na wzgórzu przy ujściu Oued Bou Regreg w XIIIw. Na drugim brzegu rzeki leży Salé, obecnie część Rabatu.

Brama do mediny.

Avenue Mohammed V

Ruiny Chellah, dawniej na przedmieściach Rabatu,  to niezwykle urokliwe miejsce. Na zboczu nad rzeką Fenicjanie i Kartagińczycy założyli i rozwijali miasto, które po jego upadku i porzuceniu posłużyło w XIVw, Almohadom i Marynidom jako cmentarz. 





Popołudnie i noc spędziliśmy w Témara, podmiejskim kurorcie Rabatu. Pogoda nie na plażę, niestety. To jeszcze nie sezon.

Do Casablanki dojechaliśmy dzisiaj koło południa. W pierwszej kolejności, jeszcze przed rozpakowaniem się w hotelu, zaparkowaliśmy przed Meczetem Hassana II. Zależało nam na tym, żeby nie przeoczyć możliwości wejścia do meczetu. Potwierdziła się informacja, którą wcześniej wyczytaliśmy; jedyne wejście po południu; z przewodnikiem o 14,00.


Meczet Hassana II jest darem narodu marokańskiego dla uwielbianego władcy z okazji jego sześćdziesiątych urodzin. Został oddany w 1993r. Jego wnętrzne mieści 20.000 wiernych. Wieża meczetu ma 175 m wysokości i jest najwyższą budowlą sakralną na świecie (tak jest napisane w przewodniku wydanym 3 lata temu, nie jestem pewien czy w Polsce nie powstała ostatnio jakaś rekordowa świątynia). Meczet kosztował 750 mln dolarów. Fundusze zbierane były w swoim czasie poprzez dodatkowe opodatkowanie dochodów poddanych.



Meczet Hassana II jest jednym z niewielu, do których (za dość wysoką opłatą) wolno jest wchodzić niemuzułmanom. 
Meczet jest pięknie położony tuż nad oceanem, z trzech stron otocza go woda. Jego wielkość rzeczywiście robi wrażenie.

Spojrzenie wzdłuż bulwaru na zachód.

Centralny plac miasta nosi nazwę Mohammeda V. Dochodzi do niego (oczywiście) Avenue Hassan II.

Popołudnie spędziliśmy w medinie kupując drobiazgi, które Małgosia i Monika chcą wziąć do Polski. Odlatują wczesnym rankiem. Kończy nam się kolejny etap podróży.

Pozostajemy Maciek i ja. Jutro zamierzamy dojechać do Tangeru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz