Celem naszej podróży jest Maroko.
Jest nas trzech: Piotr, Maciek i ja.
Przed Świętami Wielkanocnymi mają do nas dołączyć jeszcze Małgosia i Monika, z czego bardzo się cieszymy. Ale to za jakiś czas.
Motocykle odebraliśmy w czwartek z zaprzyjaźnionego magazynu w Azuqueca de Henares koło Madrytu. Tego dnia nie przejechaliśmy już zbyt wiele. Po zmierzchu zrobiło się dość chłodno. Maciek poza tym miał jeszcze gorączkę. Dobra kolacja i odpoczynek bardzo nam się przydały.
Wczoraj za to dojechaliśmy aż do Tarify, prawie 700 km. Dzień był słoneczny i ciepły. Wieczór za to wietrzny i deszczowy. Mocne porywy ze wschodu; el levante. Tarifa to piękne niewielkie miasteczko. Poza sezonem bardzo spokojne.
Dzisiaj opuściliśmy Europę.
Uczestnicy wycieczki na promie.
Przekroczenie granicy Ceuty z Marokiem poszło nam sprawnie. Pogoda poprawiła się zgodnie z Maćka życzeniem, ale nie od razu. Najpierw trochę zmokliśmy.
Pierwszy posiłek w rodzinnej atmosferze.
Przyjemną krętą drogą przecięliśmy niezbyt wysokie pasmo gór Rif. Nocujemy w Ouezzane. Przyjacielski Mohammed wskazał nam klimatyczny hotelik zlokalizowany w dawnym riadzie niedaleko bazaru.
Aby wprowadzić motocykle do patio, musieliśmy pokonać kilka stopni, zdjąć bagaże i troszkę się pogimnastykować w wąskim załamanym korytarzu.
Wyszliśmy wieczorem. Gówna ulica i Plac Niepodległości zamieniają się w rwący deptak. W towarzystwie Mohammeda zjedliśmy kolację składającą się z pieczonej baraniny, sałatek i znakomitej miętowej herbaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz